6 listopada 2016

Po przerwie

Zdaję sobie sprawę z tego, że niewiele osób to przeczyta, jeśli określenie „niewiele” nie jest zbyt łagodne. Ale to nic, naprawdę. Nie szkodzi. Często pisanie do samego siebie jest kluczem do poradzenia sobie z tymi demonami, o których pisał King, a które żyją gdzieś w środku.
Miało być tutaj o wszystkim, a głównie o książce. Zostaje w dużej mierze pierwsza opcja.
Co nie znaczy, że o książce zapominam. Skąd. Dwa tygodnie temu zamówiłam kolejnych dwanaście egzemplarzy, wszystkie na sprzedaż. To też powód do dumy, nawet jeśli czas mija, mój styl się zmienia i wiem, że gdybym przysiadła do redagowania, teraz ten tekst byłby lepszy. Ale pierwszego dziecka nie wolno ruszać. Takie trafiło do ludzi, takie spotkało się z pozytywną opinią i takie zostanie.
Długo mnie tu  nie było, bo dużo się działo. Banalne odpowiedzi często są najlepsze. Zrezygnowałam z filologii angielskiej i z Poznania na rzecz dziennikarstwa w Lublinie. Pojechałam tam, bo bliżej do ukochanego domu, do rodziców, kierunek też bliższy moim pasjom i po ostatnie – bo był tam mój młody mężczyzna. Nadal jest, ale nie mój. Czy to źle? Nie. Nawet dobrze, ale dojście do tego wniosku było ciężkie. Jeszcze cięższe poradzenie sobie z samotnymi wieczorami, bo serial nie zastąpi drugiej osoby, a książka w takich przypadkach też będzie kiepskim ukojeniem. Ale wiecie co? Dałam radę. Naprawdę. Z pomocą, ale dałam. Została przykrość, jednak skoro nadal się przyjaźnimy, to nie może być tak źle. Nie żałuję żadnych podjętych decyzji. Szukam nawet pozytywów w obecnej sytuacji: będzie więcej czasu na pisanie.
Tak, mam pomysł, tak, mam zarys fabuły. Ale to kropla w morzu, przede mną mnóstwo przygotowań, poszukiwań, kreacji. I cieszę się na samą myśl, bo to przecież coś, co uwielbiam robić. Jeszcze tylko moja wena musi przestać się gniewać za takie zaniedbanie. Książki pisane emocjami i doświadczeniami to jedne z lepszych, jakie mogą powstać i po cichu liczę, że ta następna właśnie taka będzie. Życie się toczy i wzbogaca mnie o nowe doświadczenia. Będę bardziej autentyczna. Wiarygodna. Wszystko na plus. Oprócz tego od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie prowadzenie vloga. Pomysł mam, ale pozostaje niepewność czy się przyjmie, czy spotka z zainteresowaniem, chociażby minimalnym. Nie wiem. Nie jestem pewna. To znaczy, że upłynie długi czas, zanim podejmę w związku z tym konkretną decyzję, ale w głowie myśl siedzi. A to już coś.
To takie przerwanie milczenia z drobnymi wyjaśnieniami. Bardzo pamiętnikowe, trochę informacyjne. Moje, po prostu. Nie wiem, co będzie następne, nie wiem kiedy, ale możliwe, że szybciej, niż to, co jest teraz. Mała, internetowa spowiedź to dobre wyjście, jeśli do kościoła mi nie po drodze, a do innych podchodzę niechętnie. Tutaj jest inaczej, tutaj będzie prawdziwie.
Do pewnego potem.

4 komentarze:

  1. "Tutaj jest inaczej, tutaj będzie prawdziwie."
    Czekam na kolejne wpisy, a to jedno zdanie na pewno zapamiętam. Może gdzieś sobie zapiszę... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapisuj, może kiedyś na coś się przyda, a to byłoby już coś. A skoro chcesz poczekać, to do napisania przy następnym wpisie. :)

      Usuń
  2. Ja czekam na kolejny post,bo właśnie ten czytam w autobusie do Lublina :) do zobaczenia na wykładach! :)

    OdpowiedzUsuń